wtorek, 11 września 2012

3.


Gdy się obudziłam w pokoju było bardzo jasno, a obok mnie nie było nikogo, tylko kartka.
' musiałem wyjść, mama dzwoniła. przepraszam. jak tylko się obudzisz napisz do mnie, przyjdę. Zayn. mam nadzieję, ze nie miałaś złych snów. "
Rozejrzałam się po pokoju, ale nic się nie zmieniło. Dziwnie się tutaj czułam, nie wiedziałam, co mógł oznaczać mój poprzedni sen. Zwlokłam się z łóżka, spojrzałam w lustro, to co zobaczyłam przeraziło mnie, wyglądałam gorzej niż źle. Robiło mi się nie dobrze na mój widok. Sięgnęłam z szafy czarne rurki, koszulkę w biało niebieskie paski z guzikami, baleriny i łańcuszek z sową. Poszłam do łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Weszłam do środka i zobaczyłam jego, mojego ojca. Nie wiedziałam co zrobić, stałam w bezruchu. Usłyszałam jego głos ' już mi nie uciekniesz ' jego oddech poczułam na swojej szyi, zachciało mi się wymiotować, ten koszmar znowu się zaczyna. Zaczęłam krzyczeć, jednak nikt mnie nie słyszał. Byłam sama, jak zawsze byłam sama. Uciekłam z łazienki, schowałam się w szafie. Jednak do moich uszu nie docierały żadne dźwięki, bałam się wyjść, ale przecież nie mogę cały czas siedzieć w szafie, to chore. Wyszłam z mojej kryjówki, sięgnęłam po parasolkę w razie gdyby ojciec był tutaj nadal. Rozejrzałam się po pokoju, ani jednej żywej duszy. Lekko uchyliłam drzwi łazienki, czysto. Cholera jasna, jestem chora psychicznie? Co się ze mną dzieje. Wariuje. Odwróciłam się, a on tam stał. Nie miałam już pola do ucieczki, zaczęłam krzyczeć, lecz on zakrył moje usta swoją ohydną ręka, ugryzłam go. Jego ręka zsunęła się z mojej twarzy, zaczęłam wołać mamę, Patricka, Zayna, gadałam wszystko co ślina przyniosła na język. Nigdy się tak potwornie nie bałam jak teraz, nigdy. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu, odwróciłam się, a tam ujrzałam Zayna. Wtuliłam się w chłopaka, on był zdezorientowany, nie wiedział co się dzieje, zaś ja nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Bałam się, że jeżeli cokolwiek powiem, to mój ojciec znowu tutaj powróci. Czułam dotyk Zayna na moich plecach, a w mojej głowie ciągle siedział jeden dźwięk, jeden głos ‘ już mi nie uciekniesz ‘ .  Wiedziałam, że coś jest na rzeczy, że niedługo może zdarzyć się coś złego, coś bardzo złego. Nie chciałam na razie się tym przejmować, ani nikomu mówić, nie chcę wyjść na jakąś niezrównoważoną psychicznie.
Po południe z Zaynem minęło bardzo szybko, w miarę się uspokoiłam. Próbowałam się ogarnąć, wiedziałam, że problem nie zniknie. Chciałam na chwilę zmienić otoczenie, rozmawiałam o tym z Zaynem, popierał moją decyzję, ale pod warunkiem, że pozwolę sobie na jego towarzystwo. Zgodziłam się, bo naprawdę dobry z niego kompan. Spakowałam kilka najważniejszych rzeczy, wzięłam trochę pieniędzy, ale na wszelki wypadek kartę do bankomatu. Nie mieliśmy sprecyzowanego celu, ale oboje zawsze chcieliśmy jechać do Liverpoolu, więc zapewne tam się udamy.
Podjechaliśmy taksówką na dworzec King Cross, wzięłam bilety. Pociąg mieliśmy za godzinę, ale wagony miały być podstawione za dziesięć minut, więc będzie jeszcze chwile, aby zjeść pociągowe jedzenie. Wyszło na to, że zamówiliśmy jedzenie, ale było tak niedobre, że nawet pies by tego nie ruszył. Pociąg ruszył, kierunek Liverpool. Zawsze o tym marzyłam, słyszałam, że tam jest pięknie, ale pewnie i tak nie może się to równać z panoramą Londynu, szczególnie nocą.
Kilka godzin później byliśmy na miejscu, zakwaterowaliśmy się w hotelu, w pokoju dwuosobowym, przyznaję, ze bałam się spać sama. Nowe miasto, nowi ludzi. Niby tylko na kilka dni, ale mimo wszystko wolałam mieć przy sobie kogoś, kogo znam. Rzuciłam torby na ziemię, walnęłam się na łóżko i po chwili spałam – podróż była męcząca, nawet bardzo męcząca. Nie miałam nawet siły się ogarnąć po podróżny, zasnęłam w tym , w czym przyjechałam. Zayn poszedł w moje ślady, po chwili oboje spaliśmy.
Obudziłam się dnia następnego o 11. Mama dzwoniła do mnie kilka razy, Emma a nawet Alex. Kilka smsów od Patricka, uspokoiłam go, że nie jestem sama, że dam sobie ze wszystkim radę. Wyjęłam z torby świeże ciuchy, bieliznę i poszłam się odświeżyć. Musiałam zmyć z siebie londyński brud i spróbować się oczyścić, nie mogę przecież ciągle żyć w strachu. Miałam nadzieję, że mojego ojca tutaj nie ma. Modliłam się o to, bo drugi raz nie przeżyłabym tego samego koszmaru. Gdy wyszłam z łazienki Zayn stał tyłem do mnie w oknie i zaciągał się papierosem, objęłam go od tyłu i musnęłam w obojczyk. Nie wiedziałam nawet jak mam nazwać nasze relacje, było coś na rzeczy – tego akurat byłam pewna, jednak co dalej? Jest chłopakiem wręcz idealnym, lecz jak każdy człowiek skrywa swoje tajemnice. Chłopak odwrócił się w moją stronę, ręce położył na mojej talii w taki sposób, aby mogła być na jego rękach. Oplotłam się nogami o jego nogi i tak staliśmy, a właściwie on stał z ciężarem + 48kg. Uśmiechnął się do mnie, pocałował w czoło, potem skroń, policzki, nos, kąciki ust aż w końcu wpił się w mnie. Nie protestowałam, w pewnym momencie oboje przestaliśmy, bo jak to z nami bywa, zapomnieliśmy, że trzeba czasami oddychać. Zaśmiałam się i wtuliłam w jego nagi tors, posadził mnie na łóżku, a na palcach pokazał, że mam mu dać dwadzieścia minut na to, aby się ogarnął. Zayn wyszedł, a ja zamówiłam do pokoju śniadanie, w momencie gdy Zayn wyszedł z łazienki, któś zapukał do pokoju, byłam pewna że to facet z jedzeniem. Otworzyłam drzwi i chciałam płacić, ale ta osoba mnie popchnęła. Zayn mnie złapał. To był on, mój ojciec.
- myślałaś, że uciekniesz? Nie tak łatwo moja panno.
- proszę stąd wyjść! Kim pan w ogóle jest, aby tutaj przychodzić?
- jestem jej ojcem, mam do tego prawo, nie wpierdalaj się szczeniaku.
- nie tym tonem, proszę wyjść. Marta jest pełnoletnia, a panu nic do tego.
- powiedziałem, ze masz się w to nie wpierdalać. To sprawa rodzinna. Tęskniłaś za tatusiem córcia, prawda? Zaczynamy show na nowo?
- wynoś się z mojego życia, rozumiesz? Wypierdalaj stad, nie chcę Cię znać. Po prostu wyjdź.
- nie będziesz mi rozkazywać.
Nie wiem co się stało dalej, chyba upadłam. Słyszałam tylko jak coś upada, coś ciężkiego. Ktoś złapał mnie w ramiona, krzyczał, że mam nie odchodzić, a później? Widziałam białe światło. Słyszałam jakieś głosy. ‘ mamy ją, jednak akcja serca może ustać ponownie. Wracaj do nas, nie odchodź. Robimy podstawowe badania, podłączamy do aparatury, niech blok będzie gotowy.’ Słyszałam inne pojedyncze słowa, chciałam coś powiedzieć, otworzyć oczy, ale moje powieki były takie ciężkie, że nie dałabym rady. Leżałam w bezruchu. 


Dodaję rozdział specjalnie dla Natalii, chociaż wiem że jeszcze jest nie gotowy, ale za to dodam jeszcze w tym tygodniu 4 i 5, aby dokończyć wszystko co tutaj się dzieje. Wiem że jest kilka nie jasnych sytuacji, ale obiecuję, że przyszłe rozdziały wszystko wyjaśnią. :)

niedziela, 2 września 2012

chapter 2


Podniosłam się z mojego jakże wygodnego łóża, ale nie dlatego, że chciałam. Nie miałam innego wyjścia, mój telefon zaczął dzwonić jak oszalały. Dzwonił Patrick.
-  co się stało?
- otwórz nam drzwi, bo nie mam klucz.
- hahaha, wiedziałam. już schodzę.
Dopiero wtedy zaczęłam się zajebiście denerwować, nie widziałam mojej mamy prawie dwa lata. Dużo się od tego czasu zmieniło, ja już nie jestem tą samą dziewczynką, którą byłam kiedyś. Stchórzyłam, przyznaję. Podeszłam nieśmiało do drzwi, otworzyłam je. Ujrzałam tam Patricka, moją mamę i mnóstwo bagaży. Nie wiedziałam jak mam zareagować, gdy rodzicielka mnie ujrzała wypuściła z rąk bagaże i mocno mnie uścisnęła. Chyba właśnie tego mi brakowało. Nie wiedziałam co działo się dalej, bo zalałam się łzami. Rozmawiałam z mamą o wszystkim i o niczym. Opowiedziałam co się działo przez ten czas, gdy nie miałyśmy ze sobą kontaktu, a ona o sytuacji z ojcem. Byłam w szoku po tym co mi powiedziałam, nie powiedziałabym, że mój ojciec może się tak drastycznie zmienić. Rozumiem wiele, a nawet wszystko, ale nigdy nie zrozumiem facetów, którzy biją kobiety. Nigdy. Zrobiło mi się głupio, że ich zostawiłam, zaczęłam się obwiniać. Jednak mama mi na to nie pozwoliła, po prostu mnie przytuliła i powiedziała, że to nie moja wina. Teraz jest wolną kobietą i ma prawo do wszystkiego, co sobie zapragnie. Rozmawiałyśmy tak kilka godzin, zapomniałam że jutro mam ważny test w szkole, załamałam się. Przeprosiłam mamę i poleciałam na górę, aby chociaż czegokolwiek się nauczyć. Mimo wszystko miałam nadzieję, że profesor zapomni o klasówce i będę miała więcej czasu na naukę. Nie wiem kiedy odpadłam, ale jak się obudziłam była 11. Zaspałam. Cholera jasna. Zaraz się zabije, powieszę i skoczę z mostu. W ekspresowym tępię wyszłam z łóżka, wzięłam wcześniej dobrane ciuchy, wpadłam i wypadłam spod prysznica, naciągnęłam ciuchy, przeciągnęłam rzęsy tuszem i wybiegłam z domu, bez śniadania, nie ważne. Wbiegłam do szkoły dwadzieścia minut po 11. Spotkałam An, koleżankę z roku.
- masz szczęście dziewczyno, Andrew dzisiaj nie ma.
- TAAAAAAAAAAAAK ! Kocham Cię, to uciekam! Pa!
Słyszałam, że An coś krzyczała, ale nie zwróciłam na to uwagi. Gdy wybiegłam z budynku wpadłam na jakiegoś gościa.
- przepraszam! Nie zauważyłam Cię.
- nic się nie stało, spokojnie.
- na pewno?
- tak, na pewno. Nie śpiesz się tak, bo życie Ci przeleci pomiędzy palcami.
- dzięki za dobrą radę..
- Zayn jestem, miło mi.
- Marta, mi także. Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć?
- idę na spotkanie ze znajomymi ze starej szkoły, ale tutaj masz mój numer telefonu, zadzwoń. Umówimy się na kawę.
- zadzwonię, na pewno. To cześć.
Byłam pewna, że skądś znam tego gościa, ale nie zaprzątałam sobie tym głowy. Wstąpiłam do Starbucksa na kawę, jednak jej tak szybko nie wypiłam. Chciałam się delektować smakiem Latte z carmelem, uwielbiam! Wypiłam kawę, a w międzyczasie zadzwoniłam do mamy, że ma się zbierać, bo chcę pokazać jej Londyn.
Siedziałyśmy z mamą na Oxford Street, rozmawiałyśmy o mojej przyszłości. Jednak ja nie chciałam o tym rozmawiać, więc szybko zmieniłam temat.
- mamo a co z Tobą?
- jak to co? Wrócę do Polski, nie będę Ci siedzieć na głowie, wam.
- mamo! Możesz zostać, naprawdę.
- jesteś tego pewna córeczko?
- tak mamo, jestem.
- zostanę, ale pod jednym warunkiem.
- jakim?
- znajdziemy dom, dla mnie. Dla Ciebie, dla nas.
- a co z Patrickiem?
- może zamieszkać z nami, dobrze wiesz że zawsze był dla mnie jak syn.
- wiem mamo, wiem. Dziękuję, że tutaj jesteś.
Rozmowę przerwał nam pewien chłopak, a dokładniej Zayn. Zauważył mnie, a właściwie nas i podszedł się przywitać. Posłał mi najładniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.
- dzień dobry pani, cześć Marta.
- och Zayn, cześć cześć. Mamo, poznaj Zayna.
- witam.
- miło mi. Miałaś zadzwonić?
- obiecałam to zadzwonię, dzisiaj okay?
- trzymam za słowo, to do usłyszenia. Do widzenia proszę pani.
Mama się dziwnie na mnie spojrzała, ale udałam, ze nic takiego nie miało miejsca. Zapłaciłam za nasze zamówienie, potem udałyśmy się nad Tamizę. Uwielbiam tamtędy chodzi. Mama o czymś mówiła, ale ja byłam totalnie nie zainteresowana, w głowie miałam tylko Zayna. Kojarzyłam skądś chłopaka, ale za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Kiedyś się go zapytam, na pewno. Zauważyłam, że mama przystanęła i zaczęła mi się przyglądać.
- ubrudziłam się gdzieś?
- nie, strasznie przypominasz mi ojca..
- och mamo. Nie mówmy o tym, proszę.
- tak tak , przepraszam. Wracamy do domu?
- jeżeli chcesz już wracać, to bierzemy taksówkę i jedziemy.
Potaknęła głową, więc machnęłam ręką i taksówka się zatrzymała. Podałam kierowcy adres, mknęłyśmy ulicami Londynu dość szybko, dziwne że o tej godzinie nie ma korków. Weszłam do domu zmęczona, miałam ochotę tylko na gorącą kąpiel , łóżko i chwilę dla siebie. Pokazałam mamie gdzie co jest, gdzie jest jej tymczasowy pokój, a sama udałam się na górę. Miałam dość duży pokój wraz z łazienką. Wrzosowe kolory, kwiatowe nadruki, zdjęcia i cytaty. Po prawej stronie stało wielkie łóżko z baldachimem, obok szafka nocna na której znajdował się laptop, lampka. Zaś po drugiej stronie w rogu stała wielka szafa, a obok niej dwie fotelowe piłki do siedzenia.
Wyjęłam z szafy krótkie niebieskie spodenki, czarną koszulkę na ramiączka, z komody zgarnęłam świeżą bieliznę i udałam się do łazienki, aby oddać się czynnością oczyszczającym. Napuściłam do wanny wody, wlałam lawendowy płyn, jednak coś mi przeszkodziło, a właściwie ktoś. Dostałam sms’a od nieznanego numeru, myślałam, że to mój ojciec. Jednak nie.
miałaś zadzwonić, czekam, czekam i czekam. Stało się cos? Zayn.
ogarnęło mnie zdziwienie i nasuwało się pytanie, skąd on ma mój numer?
wszystko dobrze, właśnie miałam brać kąpiel, a potem do Ciebie dzwonić. Skąd masz mój numer?
Nie czekałam na to czy mi odpisze, położyłam telefon na półce w łazience, słyszałam, że przyszło kilka smsów, ale nie chciałam wyjść z wanny. Jednak zostałam do tego zmuszona, telefon zaczął niemiłosiernie dzwonić, zabiję tego kogoś. Przysięgam. Wyszłam szybkim krokiem z wanny, owinęłam się ręcznikiem. Spojrzałam na wyświetlacz, Zayn. Wiedziałam, że zadzwoni. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- haaaaaaaaaaaaalo?
* no cześć, cześć. Ile się można kąpać, jezu.
- spadaj Zayn. Nie czytałam smsów, więc skąd masz mój numer?
* mam swoje sposoby młoda, a tak na serio, to mam go od Twojej mamy. Spotkałem ją w sklepie jakąś chwile temu. Fajna kobieta.
- no nie, cóż za kobieta. No nic, zadzwonię później, dobra? Muszę się ogarnąć.
* trzymam za słowo, wysłałem Ci smsem wszystko co potrzebne do kontaktu internetowego, paaa.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Przebrałam się w uprzednio przygotowane ciuchy, zeszłam na dół, aby coś zjeść, a tam nie było nikogo. Nie przejęłam się tym, bo wiedziałam, że mama zna Londyn. Wiele razy tutaj była. Wzięłam wszystko co lepsze i zamknęłam się w swoim pokoju. Ogarnęła mnie senność. Położyłam głowę na poduszkę, odleciałam.
Myślisz, że ona w to wierzy, że nie jesteśmy ze sobą? Nie możemy pozwolić dzieciakowi rządzić naszym życiem, nie po to marnowałem pieniądze, aby teraz się obijała, szlajała jak ostatnia dziwka. Anno, zrozum. Chcę dla mojego dziecka wszystkiego, co jest najlepsza. Nie pozwolę, aby gówniara pyskowała. Może Ty masz inne sposoby wychowawcze, ale moje to ciężka praca, praca i praca. Nie ma czasu na przyjemności, a jak Ci się nie podoba, to wyjdź z mojego życia, ale zaznaczam. Marta zostaje ze mną, rozumiemy się?
- nie, nie zniszczysz życia naszej córce. Dobrze, że uciekła, rozumiesz? Miała i nadal ma szansę na normalne życie, nie zmusisz jej do tego, aby wyjechała stąd. Nigdy! Wynoś się, dla mnie nie istniejesz. Był rozwód, koniec. Skoro uważasz inaczej, twierdzisz, że jesteśmy Twoją własnością, to jesteś w błędzie. Jesteś chory człowieku, naprawdę jesteś chory.
padł strzał.
Nie wiedziałam co się dzieje, nie mogłam się obudzić. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Ludzie koło mnie przechodzili, jak koło osoby chorej umysłowo. Nie chcę przechodzić tego koszmaru jeszcze raz, błagam.
Obudziłam się. Co się ze mną dzieje, czemu ten sen znowu do mnie powrócił? Może ten sen był jakąś wskazówką? Sama nie wiem komu mam wierzyć. Z jednej strony cholernie się cieszę, że mama znowu jest przy mnie, ale z drugiej .. nigdy nie sprzeciwiła się ojcu, gdy on się tak do mnie odzywał, a jak ja zadawałam pytania dlaczego? Ona twierdziła, że tak musi być. Z bezsilności zaczęłam płakać, chciałam pogadać z kimś, kto nie jest w to zamieszany. Napisałam do Zayna. ‘ przyjdź do mnie. ‘ w odpowiedzi dostałam krótkie ‘ ok, zaraz będę. ‘, ‘ przecież nie wiesz gdzie. ‘ , ‘ wiem, mieszkam naprzeciwko. Otwieraj.’
Zbiegłam na dół, otworzyłam drzwi i wtuliłam się w Zayna. Mimo iż był mi kompletnie obcy, czułam, po prostu czułam, że mogę mu zaufać, że tego chcę. Spojrzał na mnie. Wiedziałam, że mam mokre i spuchnięte oczy od płakania. Kciukiem przejechał mi pod oczami, mówił, że mam nie płakać, nie wie co się stało, ale to nie ma sensu.  Nie chciałam stać w drzwiach, więc je zamknęłam i poszliśmy do mnie. Usiadłam na łóżko i tępo patrzyłam się w jeden punkt.
- Stało się coś? Ktoś zrobił Ci krzywdę.
Wzięłam głęboki wdech i wydech. Klepnęłam ręką w łóżku, że ma usiąść. Zaczęłam opowiadać historię mojego życia. Nie wiem ile czasu to trwało dziesięć, dwadzieścia minut czy godzinę. Zayn nie przeszkadzał mi w opowiadaniu, gdy skończyłam, to on siedział z otwartą buzią. Myślałam, że ucieknie, ale wręcz przeciwnie. Przytulił mnie i powiedział, że od teraz będzie mnie pilnował, że wszystko będzie dobrze. Nie wiedziałam co było dalej, zasnęłam. W objęciach Zayna. Nic mi się nie śniło, może dlatego, że ktoś był obok mnie? 



Hejka! Dodaję rozdział, przepraszam za zwłokę, ale nie miałam czasu. Mam już koncepcje na bloga. Będzie dziesięć rozdział - maksymalnie piętnaście rozdziałów + prolog, epilog. Na pewno będziecie bardzo zdziwieni pod koniec. Nawet bardzo, bardzo. 
Pobijecie rekord z komentowaniem? Dodawajcie do obserwowanych, przesyłajcie link swoim znajomym - jeżeli blog się podoba. Liczę na słowa krytyki, co powinnam zmienić itp. 

wtorek, 21 sierpnia 2012

chapter 1


Piątkowy wieczór, połowa 2010 roku. Kłótnia z rodzicami mnie przerosła. Dali mi ultimatum albo zostaje tutaj i idę na studia prawnicze, albo mam wyjechać i nie wracać, bo dla nich wstydem jest to, że ich jedyna córka nie podziela ich pasji. Nienawidziłam w nich tego. Moja mama jeszcze za mną stała, rozumiała fakt, że mam prawo do innych poglądów, ale mój ojciec.. On taki nie był. On miał wcześniej wyznaczone zasady, cele, które musiały być wykonane perfect, a jeżeli nie to honor rodziny został splamiony. Nie potrafiłam z nim normalnie rozmawiać. Codziennie były kłótnie, nawet bez konkretnego powodu. Podjęłam decyzję. Wyjadę. Mogą mnie szukać, a i tak im się nie uda. Najbardziej żałowałam, że w to wszystko został wplątany Patrick. Nie zasługuje na to, aby jego rodzice potraktowali go tak samo jak to zrobili moi. Nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy wyjechać. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, schowałam je pod łóżkiem. Chwilowo będziemy mieszkać w jakimś schronisku, gdzie miejsca mamy opłacone, a tam będziemy rozglądać się za mieszkaniem. Kilka miesięcy wcześniej wypłaciłam sporą sumę z mojego studenckiego konta, wyciąg przychodzi raz na rok, więc przez najbliższe 7 miesięcy tata nie zauważy, że cokolwiek zniknęło. Bynajmniej mam taką nadzieję.

10 sierpień 2010
Właśnie moje życie się zmienia. Musiałam zmienić tożsamość, miejsce zamieszkania, kraj. Zmienić wszystko. Tak trudno jest coś zakończyć, naprawdę. Gdyby nie to, że miałam ze sobą Patricka, to nie wiem czy dałabym sobie z tym wszystkim radę. To wszystko jest takie dziwne, przesiąknięte nienawiścią i brakiem zrozumienia. Problem polega na tym, że niektórzy ludzie nie potrafią słuchać, jedynie rozkazywać i czekać na efekt tej pracy. Właśnie do tego typu ludzi należy moja rodzina. Nieważne są plany, zajęcia, wspomnienia, przyjaciele. Ważne są pieniądze, biznes i fakt, aby być rozpoznawalnym, popularnym. A ja taka nie jestem, nie chcę być i nigdy nie będę. Obiecałam to sobie, właśnie teraz dotrzymuje słowa. Właśnie dlatego opuściłam Polskę, zmieniłam nazwisko. Zamieszkałam na przedmieściach Londynu z Patrickiem. Zapisałam się do szkoły, znalazłam dorywczą pracę w Starbucksie. Naprawdę nie jest łatwo, ale jeżeli chce się cokolwiek osiągnąć, to trzeba na to zapracować. Trzeba pokazać, że jest się twardym, że potrafi się stawić czoła własnym problemom, słabościom i ludziom, którzy zrobią wszystko, aby nas zniszczyć.
20 październik 2010
Wszystko idzie po mojej myśli. W szkole dobrze, w pracy także. Poznałam Emme, bez której nie połapałam bym się w Londyńskim życiu. Dobrze jest mieć przy sobie kogoś, na kogo zawsze można liczyć. Mam tutaj na myśli Emme, Patricka i Alexa. Tworzymy dość zgraną paczkę. Wspólne imprezy, wypady na miasto. Podoba mi się.
+ rodzice dalej nas szukają, ale bez skutku. dowód na to, że nigdy nas nie znali. nigdy. dla mnie lepiej, nie potrzebuję ich ingerencji w moje życie.
18 maj 2011
Wszystko się zmieniło. Nie mam już na nic czasu, jesteśmy w trakcie przeprowadzki. Poprzedni właściciel wypowiedział nam umowę najmu - stary frajer. Rozpoczynamy na nowo. Może to i lepiej. Rodzice przestali nas szukać, z ciekawości odpaliłam swoją starą skrzynkę mailową. Miliony wiadomości od rodzicielki, jednak nie wiedziałam czy jest sens, aby jej odpisywać. W końcu za równe osiem miesięcy będę pełnoletnia. Nie ma sensu, naprawdę.
18 styczeń 2012
Już dzisiaj. Jestem pełnoletnia. Marta Parker stała się dużą, niezależną dziewczynką, która od lutego będzie zamieszkiwała w jednym domu z Emmą, Patrickiem i Alexem. Cudownie.

Siedzę sobie nad Tamizą, w moim ulubionym miejscu, przeglądam stare wpisy z pamiętnika i je spalam. Już nic nie będzie takie samo. Nie mam na nic siły. Skończyłam szkołę, a teraz ciągle pracuje. Jestem szefową zmiany w Starbucksie - miła praca, ale czasami jak trzeba jakiegoś idioty uczyć, jak się włącza ekspres, to można dostać szału. Czasami mam ochotę zostawić to wszystko i wyjechać w pizdu, daleko. Jednak koniec z uciekaniem, trzeba zawalczyć.
- nad czym myślisz?
- nad wszystkim Pat, a ty co tam?
- nic. chodź do domu, trzeba spakować resztę rzeczy..
- wiem, wiem. jednak straaaasznie mi się nie chce..
- pójdziemy na duże lody i gorącą czekoladę?
- okay, tu mnie masz.
Patrick znał moje czułe punkty, a duże lody i gorąca czekolada to coś, czego w tej chwili potrzebowałam. Przytuliłam przyjaciela i poszliśmy przed siebie, a dokładniej do Coffee Haven, bo mają tam najlepsze czekoladowe lody. Uwielbiam! Jednak w głowie dalej miałam to wszystko, co działo się przez ostatnie dwa lata..
kilka godzin później
Stoję przed dylematem. Zadzwonić do mamy czy jednak nie. Tak bardzo chciałabym ją usłyszeć, nieważne co miałaby mi powiedzieć. Mimo wszystko bym chciała. Jeden ruch Marta, naciśnij zieloną słuchawkę. Numer i tak masz zastrzeżony, więc na pewno Cię nie odnajdą. Dzwoń. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Szum w słuchawce.
- Halo?
- um.. cześć mamo?
- Marta? to naprawdę Ty?
- tak mamo, ale proszę.. nie mów ojcu. nie chcę, aby się dowiedział.
- nie ma go tutaj córeczko, nie jesteśmy razem od ponad roku. gdzie się podziewasz? co się z Tobą dzieje?
- naprawdę? jestem bezpieczna i szczęśliwa. od dawna się zastanawiałam czy do Ciebie zadzwonić..
- jak dobrze, że się odezwałaś, już straciłam nadzieję.. tak się cieszę. mogłybyśmy się spotkać?
- mamo, ale mnie nie ma w Polsce.. więc nie wiem.
- gdzie jesteś? powiedz. przyjadę.
- jestem.. jestem w Londynie.
- o matko! sama?
- nie, nie. z Patrickiem, Emmą i Alexem.
- czyli Patrickowi nic nie jest?
- nie mamo. oboje jesteśmy szczęśliwi, ja skończyłam szkołę, a on ma świetną pracę. mamy się dobrze, naprawdę dobrze.
- myślisz, że mogłabym Cię odwiedzić?
- jasne mamo. kiedy zechcesz.
- może jutro? zarezerwuje lot i będę.
- jasne. oddzwonię do Ciebie za godzinę i powiesz mi o której?
- dobrze, ale zadzwoń.
- obiecuje.
Czyli wszystko jest dobrze. Tak się cieszę, a z drugiej strony dalej się boję. Jestem dziwna. Mam jakieś zachwiania humorów. Odzyskam moją kochaną mamę. Może się zmieniła? Może pod wpływem ojca była taka, a nie inna? Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy.
- Paaaaaaaaaaaaaaaaaatrick!
- co jest?
- nie będziesz zły?
- co zrobiłaś?
- zadzwoniłam do mamy. i ona tutaj przyjedzie. i jest sama. zostawiła ojca. i..
- spokojnie, oddychaj. no już.
- jestem szczęśliwa.
- to dobrze maleńka, wszystko dobrze. no już, ale nie płacz. hej. jestem z Ciebie dumny, że się na to odważyłaś.
Nic nie odpowiedziałam. Zalałam się łzami. Patrick mnie przytulił. Nie pamiętam co się dalej działo, bo musiałam zasnąć, ale gdy się obudziłam było bardzo jasno. A na łóżku leżała kartka.
' Pojechałem po Twoją mamę, nie przejmuj się. Śniadanie masz w kuchni. Smacznego ! xx '
No tak, cały Patrick. Jeszcze chwila i zobaczę się z mamą. Nie mogę się doczekać. Tak długo czekałam na ten moment. Można by rzec, że trochę zbyt długo, ale przecież każda chwila jest odpowiednia, prawda? Szczególnie teraz, kiedy toksyczny związek mojej mamy się zakończył. Może uda mi się namówić rodzicielkę na pozostanie ze mną, tutaj w Londynie? Chciałabym, naprawdę bym chciała. 


Jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Pokażecie w komentarzach? Pod prologiem 13, pobijemy rekord? 
Rozdziały będą się pojawiać 1-2 razy w tygodniu, czasami rzadziej. - szkoła. :) 

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

prologue

Byłaś/eś w takiej sytuacji, kiedy cała Twoja rodzina, była przeciwko Tobie? Kiedy wszyscy się od Ciebie odwrócili, bo miałaś/eś na swoje życie inny plan niż wszyscy inni z Twojego rodu? Mam nadzieję, że nie. Bo ja, ja tak miałam. Zostałam skreślona. Nikt z rodziny nie chciał mnie znać, uważali mnie za czarną owcę, za kogoś, kto splamił honor ich rodziny. Wszystko dlatego, że nie chciałam zostać prawnikiem jak wszyscy w mojej rodzinie. Nienawidziłam tego, byłam inna. Wolałam spędząć czas na świeżym powietrzu, czytać powieści przygodowe, wsłuchiwać się w muzykę Ed Sheerana, siedzieć z głową w humorach i przede wszystkim rysować. Tak, to właśnie byłam ja. Kiedyś. Dopóki nie oświadczyłam rodzinie, że nie mam zamiaru iść na studia prawnicze, że nie chce zostać w Polsce. Wszystko legło w gruzach. Gdyby nie Patryk, chyba bym sobie nie poradziła. Stanął za mną murem, jego rodzice i moi byli od dawna w spółce, więc można się domyśleć, jaka była reakacja jego rodziców. Uciekliśmy. Wiem, ucieczka nie jest dobrym sposobem, ale nie było innego wyjścia. Wtedy miałam szesnaście lat, a Patrick osiemnaście. Oboje zmieniliśmy nazwiska, wygląd, styl ubierania. Dosłownie wszystko. Rodzice nasz szukali, ale bez żadnych efektów. Udało nam się wynająć mieszkanie na przedmieściach Londynu, może to nie był szczyt marzeń, ale zawsze coś. Przez dwa lata oboje się uczyliśmy, ciężko pracowaliśmy, aby się czegoś dorobić. Móc się przeprowadzić, żyć na pewnym, wyznaczonym poziomie. Udało. Wydawało się, że teraz wszystko będzie szło zgodnie z naszymi planami.. 

"nigdy nie myśl, że wszystko dalej będzie dobrze. zawsze coś może się spierdolić, tak po prostu. bez żadnej sensownej przyczyny. tak po prostu musi być, coś musi spierdolić, aby drugie miało szanse się poprawić. być czymś, a właściwie kimś lepszym. "

heroes


Marta Parker - osiemnastolatka , pochodzi z Polski. Jednak pewne wydarzenia sprawiły, że opuściła kraj. Zmieniła się, już nie jest Martą Kowalską, tylko Marta Parker. 




Zayn Sparks - dwudziestolatek, sąsiad Marty. Poznali się w dziwnych okolicznościach, staną się sobie bardzo bliscy. Pewne wydarzenia spowodują, że nie będą się rozstawać ani na chwilę. 




Patrick Connor - dwudziestolatek. Także pochodzi z Polski. Wyjechał razem z Martą, aby nie była sama w nowym miejscu, nowym życiu. Był bardzo zamieszany w wydarzenia, które spowodowały ucieczkę Marty do innego kraju. 


Alex Miller - dwudziestolatek. Przyjaciel Patricka, poznali się w pracy. Pochodzi z Iranu, jednak opuścił swój kraj, gdy skończył szesnaście lat. Nie chciał zginąć, jak większość jego rodziny, przyjaciół. Przyzwyczajenie do nowego życia zajęło mu sporo czasu.


Emma Watson - siedemnastolatka, brytyjka. Przyjaciółka Marty, pomogła jej zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Jest osobą skrytą, nie lubi rozmawiać o swoich problemach. 


Beth Campbell - siedemnastolatka, pochodzi z Irlandii. Mieszka w Londynie z przyjaciółką - Danielle. Jest kompletnie obcą osobą dla Marty, Emmy, Alexa i Patricka. Jednak pewna sytuacja spowoduje, że będą sobie bardzo bliscy.


Danielle Shirazi - dziewiętnastolatka z Irlandii. Przeprowadziła się do Londynu ze względu na fakt, że dostała angaż w branży muzycznej, a dokładniej posadę asystentki właściciela agencji muzycznej.